Z roku na rok odnotowuje się coraz większą ilość włamań do domów i mieszkań. W ubiegłym roku było ich aż 27 tys., codziennie okradanych jest 74.
Straty poniesione przez ofiary napadów idą w grube miliony. Rekordzistą był robotnik, który wyniósł z domu pod Piasecznem biżuterię i obrazy o wartości 300 tys. zł.
Złodzieje stają się coraz bardziej zuchwali. A policja rozkłada ręce. Złodzieje zmienili teraz priorytety, a ofiarą może stać się każdy.
Zdaniem policji łupem rabusiów najczęściej padają pieniądze, biżuteria, laptopy, tablety, smartfony, MP3 i inny mały sprzęt grający.Ponadto złodzieje połaszą się na klasery ze znaczkami lub monetami, a nawet markowe alkohole.
Telewizory i radia już nie są łakomym kąskiem dla złodziei. Rynek jest nimi zapełniony i nie ma zbytu. Włamywacze wiedzą, co chcą i po co idą. Mają układy z paserami. Na pewno żadnego kota czy rasowego psa nie ukradną – mówi młodszy inspektor Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Jak rozpoznać, że jesteśmy na celowniku bandziorów?
Głuche telefony, nieznane osoby kręcące się pod domem, niedopałki na wycieraczce i zapałka wetknięta w zamek – po tym poznamy, że jesteśmy w obszarze zainteresowania złodziei.
Zdaniem mundurowych, włamywacze dzielą się na trzy rodzaje: amatorów, fachowców i specjalistów w okradaniu „na śpiocha”.
Pierwszy typ to zazwyczaj młodzi i niedoświadczeni ludzie, którzy nie zawracają sobie głowy alarmami, tylko wyłamują drzwi lub okno i wynoszą co popadnie. Fachowcy za to opracowują strategię. Najpierw tygodniami obserwują dom lub mieszkanie, następnie planują dokładnie akcję. Kradną tylko cenne rzeczy i bardzo trudno ich złapać.
Ci złodzieje dostają się do domu na „brechę”, czyli kawałek metalu, którym podważa się drzwi, na łom czy na listwę.
Najczęściej wyważają drzwi lub okna. Podnoszą je do góry na zawiasach i zdejmują. Potem buszują na parterze, gdy domownicy śpią na piętrze. Biorą klucze do samochodu, dokumenty, pieniądze, kradną auta.
Zwykle w splądrowanych budynkach są zainstalowane alarmy, tyle że są one wyłączane na noc – mówi mł. insp. Dariusz Nowak z małopolskiej komendy policji.
Jak mówią, okazja czyni złodzieja, a w większości przypadków sami jesteśmy sobie winni. Polacy nie są skorzy do ubezpieczania swojego mienia. W 2012 r. 73 proc. rodaków obawiało się o swoje mieszkanie podczas urlopu. Jednak jedynie 6 proc. ankietowanych przyznało, że zamontowało rolety antywłamaniowe.
Specjalny zamek antywłamaniowy miało zaledwie 18 proc. Polaków, a i tak – jak twierdzą eksperci rynku ochrony – w większości źle zamontowany.
Większość z nas podczas wakacji pozostawia cały swój dobytek pod skrzydłami sąsiadów. Aż 65 proc. pytanych o zabezpieczenie przed kradzieżą przyznawało, że oddało klucze sąsiadowi bądź zleciło mu doglądanie lokum.
(Artykuł z www.sfora.pl)